Dzień Wszystkich Świętych.za oknem oszroniony ogród. Kolorowe listki pokryte małymi brylantami jak lukrem. Nie zdążyliśmy schować skrzynek z pelargoniami, które całe pokryly sie lodem. Nasturcje też jeszcze kwitły i ich kwiaty wyglądają jakby były z kolorowego szkła. Śmierć jest czymś tak naturalnym.
Czy nasturcja coś mogła zrobić? Czy zakwitła w listopadzie bez sensu???
Jest tak piękna… Piękno i miłość wymykają się czasowi. Są wieczne. Odradzaja się wzbudzając zachwyt i radość. Kto je spotkał nosi ich obraz w swoim sercu na zawsze.
Chciałem dzisiaj zrobić zdjęcie nasturcji z czerwonego delikatnego szkla…ale juz jej nie było… Mam ją przed oczami.
Śpieszmy się kochać.
Czasem myślę , że i my żyjemy w takim ogrodzie
A Ogrodnik do Księgi Życia zapisuje tylko najpiękniejsze dusze.
Jest takie zdjęcie z lipca ubieglego roku. Na ławce przed Instytutem M,C. Skłodowskiej w Warszawie siedzi grupka ośmiorga roześmianych dzieci. Czekają na naświetlania. Rodzice usiedli razem w innym miejscu… A one rozrabiają śmieją sie, Wiktor jak zwykle dusza towarzystwa. Natalia i jej śliczny uśmiech, księżniczka Lili zamyślona…
Dziś żyje tylko Janek. A przed rodzinami jego przyjaciół dwa najcięższe dni w roku. Jesteśmy z Wami. Mamy wszystkie nasze dzieci w sercu.
A my tylko możemy dziękować Niebu, za kolejny dzień. Wczoraj późnym wieczorem karetka podjechała pod dom. Janek na specjalnej płachcie został wzniesiony prosto do łóżka przez sanitariuszy.
Nowe lóżko z pilotem. I Janek. Wiedziałem, że tak będzie…nagle łózko ożyło. Góra dół, głowa nogi… Trochę jest śmiesznie- bo źle zamontowaliśmy silnik… i guzik od głowy podnosi nogi… jak w komedii… poprawimy to… Janek ledwo mówi…ale pilot został rozpracowany w ciągu minuty. Jest bardzo wygodne i funkcjonalne. Wielka pomoc w pielęgnacji chorego. Za chwilę pojawiła się Pani Kinga z nowym ssakiem. Uruchomiła go wszystko wytłumaczyła. Przygoda z zachłyśnięciem nie ma prawa się powtorzyc.
Dzwonek do drzwi. Ulubiony wujek Jasia Piotr…kapitan tankowców na Karaibach…jutro wypływa w 3 miesięczny rejs. Jasiu do zobaczenia w styczniu!!! Na czole Jasia krzyż błogosławieństwa.
Zostańcie z Bogiem. Niech Cię Bóg prowadzi…stopy wody pod kilem.
To już drugi krzyżyk na czole Jasia tego dnia. W szpitalu jadąc z Paryża do Sulechowa odwiedziła nas ciocia Krysia… skończyła medycynę na Sorbonie. Nasz mądry Anioł. Nie spodobał jej się oddech Jasia…zaraz przybiegły siostry i oczyściły drogi oddechowe… Zabrała ze sobą uśmiech Jasia, który mówi więcej niż słowa.
A Mama dostała różaniec z Fatimy… piękny… Zdjęty z ręki…podarunek prosto z serca.
Siostry nie chciały nas wypuścić. Nie wiem na czym to polega, ale w każdym szpitalu Janek staje się zaraz ulubieńcem wszystkich Pań pielęgniarek. Wyściskały go na pożegnanie… Nie życzymy wam szybkiego powrotu….chyba, że do zdrowia…ale jak będzie trzeba Jasiek wracaj… Dziękujemy szpitalowi w Zielonej Górze… Czuliśmy wielka serdeczność i opiekę. Dr Ela jak Mama… I jedzenie lepsze niż w Centrum Zdrowia Dziecka. Jasiu zjadał wszystko ze smakiem… A tam było różnie…
Wróciliśmy do naszych pocztówkowych Świąt. Cały salon zastawiony jest paczkam z ręcznie pracowicie wykonanymi przez dzieci kartkami…i te spisane w szkole muzycznej na rolce tapety…Obiecujemy, że bierzemy się za to… Termin Świąt narazie nie przesunięty, bo już myśleliśmy że będą w tą niedzielę. Wigilia 11 listopada… Janek czuję się lepiej…
W międzyczasie otworzyliśmy kolejne szufladki zaczarowanego przez Karola piętrowego londynskiego autobusu z przygodami dzieciństwa….pamiętasz Janek jak bawiliśmy się w chowanego…po całym domu…ale najlepsza była skrytka na strychu…Na strychu??? Przecież dzieci mają zakaz wchodzenia bez dorosłych na strych???
Czego jeszcze się dowiemy??? Janek uśmiech od ucha do ucha… Wspaniały pomysł Karol!!!